Dzieci i młodzi ludzie nieraz w sposób dramatyczny wołają o pomoc. Nie bagatelizujmy niczego – rozmowa z Ewą Jatkiewicz

Dzieci i młodzi ludzie nieraz w sposób dramatyczny wołają o pomoc. Nie bagatelizujmy niczego – rozmowa z Ewą Jatkiewicz

Ewa Jatkiewicz – psycholożka dzieci i młodzieży, absolwentka Uniwersytetu Opolskiego. Na co dzień pracuje z dziećmi i młodzieżą prezentującymi różne spektrum trudności oraz udziela wsparcia rodzicom. Posiada siedmioletnie doświadczenie w zawodzie, które zdobył, pracując w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, Szkole Specjalnej, Ośrodku Rehabilitacyjnym Dla Dzieci, w przedszkolu oraz w liceum ogólnokształcącym.

Ewa Koralewska: Według statystyk Policji w 2022 roku odnotowano 2031 prób samobójczych dzieci i młodzieży. Jeszcze w 2020 roku było ich ponad 800. To bardzo duży przyrost w krótkim czasie. Z czego Pani zdaniem wynika tak szybko rosnąca liczba prób samobójczych?

Ewa Jatkiewicz: Te statystyki są zatrważające, zwłaszcza że 150 prób zakończyło się śmiercią. Jednej przyczyny rosnącej liczby prób samobójczych nie da się wyłonić, czynników jest kilka. 

Pierwszym z nich jest na pewno duże tempo życia, które rośnie z roku na rok. Żyjemy w świecie, w którym dużo czasu poświęcamy na pracę i obowiązki. Wychodzimy z domu rano i wracamy wieczorem. Podobnie dzieci i nastolatki – oni również mają bardzo dużo nauki, a mało czasu i sił na to, by zająć się swoimi zainteresowaniami, zrobić coś dla siebie. Często przez obowiązki zaniedbujemy swoje potrzeby emocjonalne, jesteśmy zestresowani, nie znajdujemy wolnego czasu, by poświęcić go najbliższym.

Drugim czynnikiem jest z pewnością nadużywanie telefonu, komputera, co dotyczy zarówno dzieci, jak i dorosłych. Uciekamy w wirtualny świat, często też w wirtualne znajomości i w ten sposób odcinamy się od rzeczywistości i od naszych uczuć, zarówno przyjemnych, jak i nieprzyjemnych. W Internecie są też różne niebezpieczeństwa tj.: np. hejt, z którym dzieci i nastolatkowie często sobie nie radzą. Młodzi ludzie grają też w gry komputerowe. Jeśli trwa to dłuższy czas, to powoduje obniżenie nastroju, bóle głowy, zmęczenie, trudności ze snem. A sen jest bardzo ważny dla naszego zdrowia psychicznego. W swojej pracy widzę, że bardzo wielu młodych ludzi nie przestrzega higieny snu.

Chodzą spać bardzo późno?

Tak. Nie kładą się o stałej porze. Chodzą spać z telefonem, narzekają, że nie mogą zasnąć. W międzyczasie przeglądają różne media społecznościowe do późna w nocy. Część z tych osób wierzy w prezentowany w tych mediach świat – idealnych ludzi, pięknych domów, niesamowitych wakacji. Zaczynają się porównywać do osób, które kreują siebie w mediach społecznościowych. A przecież ten wykreowany obraz bardzo często nie jest prawdą. Części osób jest też o wiele łatwiej nawiązywać relacje w sieci niż takie bezpośrednie relacje w rzeczywistym świecie.

Czy coś jeszcze wpływa na rosnącą liczbę prób samobójczych?

Tak. Kolejnym czynnikiem są według mnie bardzo wygórowane oczekiwania, jakie stawiamy sobie jako dorosłym i jakie stawiamy dzieciom. Rodzice dużo wymagają od siebie i przerzucają to na dzieci. Naciskają na wysokie wyniki w szkole. I wtedy dzieci spędzają dużo czasu na nauce, ale już nie mają czasu, żeby odpocząć. Cały czas jest presja, że trzeba więcej i lepiej.

Stres, jakiego doświadczamy, jest kolejnym czynnikiem. Nie żyjemy w łatwych czasach. Młode osoby tak naprawdę teraz ponoszą skutki pandemii, w której doświadczyły nieznanej im dotąd izolacji od otoczenia, od rówieśników i zaburzonego poczucia bezpieczeństwa. Niektóre dzieci kilka miesięcy wcześniej rozpoczęły pierwszą klasę i tak naprawdę nie znały dobrze swoich rówieśników, nauczycieli. Rodzice też nie mieli czasu, bo sami musieli pracować. Stresu z pewnością dołożyła również wojna w Ukrainie, bo ona po raz kolejny zburzyła poczucie bezpieczeństwa. Doszła do tego jeszcze inflacja. Nawet jeśli w jakimś stopniu przystosowaliśmy się do bieżącej sytuacji, to jednak ona na nas cały czas oddziałuje i wyzwala pewien poziom napięcia.

I ostatnia sprawa. Nie lubimy odczuwać nieprzyjemnych emocji. Często się od nich odcinamy, nie rozmawiamy w domu o tym, co trudnego przeżywamy. Nie zajmujemy się emocjami w sposób dobry i konstruktywny, zamiatamy je pod dywan. I młodzi ludzie też nie potrafią rozmawiać o swoich emocjach czy potrzebach.

Czy w ostatnim czasie więcej młodych osób w kryzysie zdrowia psychicznego trafia do Pani gabinetu?

Tak. Niestety coraz więcej osób trafia po próbach samobójczych i są to coraz młodsze osoby, nawet ok. 12. roku życia, co jest bardzo smutne i trudne.

Jakie są przyczyny podejmowania prób samobójczych przez dzieci?

Tutaj znowu mamy kilka czynników. Przede wszystkim są to czynniki rodzinne, czyli odrzucenie emocjonalne przez najbliższe otoczenie, konflikty z rodzicami, śmierć jednego lub obojga rodziców, alkoholizm czy inne uzależnienia, konflikty między ojcem a matką, zaburzona struktura rodziny, czyli np. separacja rodziców, rozwód, wycofywanie się z roli rodzica, wchodzenie w rolę przyjaciela. Dlatego zawsze gdy trafiają do nas dzieci z trudnościami, to przyglądamy się temu, jak rodzina funkcjonuje.

Kolejnym czynnikiem będzie to, co się dzieje w środowisku rówieśniczym. Częsty jest brak przyjaciół, towarzystwa, z którym można spędzać czas, brak akceptacji przez rówieśników. Bardzo często się zdarza, że młode osoby czują się gorsze, trudno jest im odnaleźć się wśród rówieśników, nie mają z kim wyjść z domu. 

Często obserwuję też przypadki wykluczania. Dziecko wchodzi do klasy i nikt nie chce się z nim przywitać czy usiąść obok niego. Nawet prośba nauczyciela, by inny uczeń przysiadł się do takiej osoby, wprost spotyka się z odmową. Dochodzi do tego przemoc psychiczna: wyśmiewanie, zaczepianie, złośliwe komentarze na forum. To jest bardzo przykre dla młodych osób, mocno zaniża samoocenę i powoduje ogromne cierpienie. I niestety sprawia, że osoby wstydzą się zgłaszać takie sytuacje, ponieważ boją się, że będzie jeszcze gorzej. Dla młodego człowieka kontakt z rówieśnikami jest bardzo ważny, jeśli go nie ma, to mogą pojawić się poważne trudności.

Kolejnym czynnikiem jest kryzys związany z rozwojem. Młody człowiek nie jest w stanie realizować własnej drogi życiowej z różnych przyczyn: braku środków, nacisków otoczenia na robienie czegoś zupełnie innego niż chce. Może też odczuwać silny niepokój związany z wchodzeniem w nowe role społeczne, nowe środowiska, zdawaniem egzaminów, wchodzeniem w dorosłe życie. Wiele młodych osób boi się podejmowania decyzji. Często dochodzi też do trudności z ustanowieniem tożsamości psychoseksualnej. Młodzi ludzie czują się nieakceptowani, zagubieni, boją się, nie wiedzą, kim są. Częstym problemem jest też brak akceptacji własnego wyglądu.

Ostatnim czynnikiem są relacje damsko-męskie. Na okres nastoletni często przypada pierwsza miłość, ale też pierwsze rozstania, zdrady. Często też te wymienione czynniki nakładają się na siebie.

Z jakimi trudnościami i zaburzeniami zdrowia psychicznego najczęściej zmagają się dzieci i młodzież, poza myślami i próbami samobójczymi?

Jest bardzo dużo osób, które trafiają ze stanami depresyjnymi czy zdiagnozowaną depresją. Wiele osób doświadcza też zaburzeń lękowych. Część z nich ten lęk przeżywa na tyle silnie, że nie jest w stanie funkcjonować w szkole, więc na jakiś czas te osoby przechodzą na nauczanie indywidualne. Dużo osób doświadcza też trudności rodzinnych takich jak strata jednego z rodziców, choroba alkoholowa, rozwód, albo przeżywa trudności natury społecznej – nie potrafią nawiązywać relacji z innymi lub są ofiarą przemocy ze strony rówieśników czy też dorosłych. Trafiają też osoby z samouszkodzeniami.

Jako dorośli nie zawsze zauważamy, że z dzieckiem dzieje się coś złego. Zdarza się, że  źródeł trudności, jakich doświadcza dziecko, upatrujemy w dojrzewaniu lub w nastoletnim buncie i to na nie “zrzucamy winę” za zachowania dziecka. Wtedy może zdarzyć się tak, że po pomoc sięgniemy, gdy te problemy staną się już bardzo poważne: pojawią się samookaleczenia, próby samobójcze, uzależnienia, izolowanie się dziecka. Jakie symptomy powinny zwrócić uwagę rodzica, że to nie zwykły bunt lub przejściowe trudności, a głębszy problem?

Nie ma tutaj jednoznacznej recepty, na co zwracać uwagę, bo każdy młody człowiek jest inny. Myślę, że rodzice bardzo dobrze znają swoje dzieci i w jakimś stopniu zwykle wyczuwają, że coś się dzieje. Zachęcam, aby zaufać swoim przeczuciom i ich nie ignorować. Podejmować próby rozmowy, zachęcać dziecko do skorzystania z pomocy, rozmowy z psychologiem czy psychoterapeutą.

Bardzo ważne jest mieć świadomość tego, że zaburzenia depresyjne czy inne zaburzenia natury psychicznej, często mają czynnik genetyczny. Jeśli wiemy, że w rodzinie ktoś chorował np. na depresję, to tym bardziej powinniśmy być ostrożni, bo jest większe ryzyko, że nasze dziecko także może zachorować.

Jeśli chodzi o to, co szczególnie trzeba objąć uwagą, to jest kilka wskazówek. Jeśli dziecko miało jakieś zainteresowania i pasje, a nagle np. przez tydzień, dwa nie ma na nie zupełnie ochoty ani siły, to jest to sygnał niepokojący. Podobnie, jeśli dziecko miało kontakty z rówieśnikami, lubiło wychodzić ze znajomymi, a nagle tego nie robi, to też warto zwrócić uwagę na to uwagę. Analogicznie, jeśli drastycznie spadły jego wyniki w nauce albo zaczęło nadużywać telefonu czy komputera.

Chciałabym przekonać rodziców, aby nie bali się zgłaszać się po pomoc, konsultować dzieci czy to z psychologiem, czy, jeśli jest potrzeba, z psychiatrą. A rodzice obawiają się diagnozy, farmakoterapii. Natomiast medycyna jest już dziś tak rozwinięta, że bardzo wielu dzieciom i młodym osobom realnie pomaga. 

Czasem też rodzice odczuwają duże poczucie winy, że ich dziecko podjęło próbę samobójczą czy, że się okalecza. Odbierają to jako swoją porażkę. Jednak obarczanie się tym nie rozwiąże problemu, a może go nawet pogłębić. Raczej trzeba skupić się na tym, jak pomóc dziecku, jakie zmiany wprowadzić i poszukać też wsparcia dla samego siebie. Bywa też, że w dobrej wierze, nie wiedząc, co powiedzieć czy zrobić, rodzice krzyczą na dziecko, karają, wymuszają obietnice, że dziecko już nie powtórzy np. samookaleczenia. Jest to jednak bardzo obciążające dla młodej osoby. 

Co można zrobić zamiast tego?

Na pewno trzeba podejść do tej młodej osoby bardzo spokojnie. Zapytać ją, co się stało, co doprowadziło do takiej sytuacji. Zapewnić o swoim wsparciu, o tym, że jesteśmy przy niej i chcemy pomóc. Nie warto obciążać poczuciem winy czy straszyć, np. bliznami lub karą, bo to tylko pogłębia zły stan psychiczny tej osoby. To wcale nie jest tak, że ona chce to robić, ona po prostu nie widzi innego wyjścia. Dlatego postarajmy się namówić ją na wizytę u specjalisty, bo samookaleczenia to ewidentny sygnał, że potrzebne jest profesjonalne wsparcie.

A jeśli młoda osoba nie chce pójść do psychologa?

Proponuję konsekwentnie namawiać, motywować i przekonywać dziecko o swoim wsparciu i o tym, że jest dla nas ważne. Zapewniać je, że jesteśmy razem z nim, będziemy mu towarzyszyć, że warto spróbować wspólnie rozwiązać problem. Nic na siłę, ale próbować zawsze warto. Ja też gdy w gabinecie spotykam się z oporem czy niechęcią po stronie młodej osoby, to staram się nakłonić ją chociaż na kilka spotkań.

Często też jest tak, że problem w rodzinie jest na tyle złożony, że rodzice również potrzebują wsparcia. Czasem jest to terapia rodzinna, czasem indywidualna, w zależności od tego, co się dzieje. Wtedy taka młoda osoba widzi, że rodzicom zależy na tym, by przyjrzeć się temu, co dzieje się w rodzinie, a nie, że to tylko z nią jest problem. Ale dodam, że jednak wielu młodych ludzi chce spotkać się z psychologiem, zauważa tę potrzebę u siebie i dąży do kontaktu, do sięgnięcia po wsparcie.

Jak reagować, gdy – jako opiekunowie czy np. nauczyciele – zauważymy u dziecka pierwsze symptomy depresji, zaburzeń lękowych, autoagresji czy innych zaburzeń w obszarze zdrowia psychicznego?

Przede wszystkim nie bać się reagować i nie bagatelizować niczego, ponieważ dzieci często w ten sposób, nieraz dramatyczny, wołają o pomoc. Dlatego zawsze, gdy mamy przeczucie, że dzieje się coś niepokojącego, to warto się skonsultować z psychologiem. Nawet jeśli okaże się, że problem nie jest bardzo poważny, to dziecko też będzie czuło się zauważone i doświadczy wsparcia, tego, że nie jest pozostawione samo sobie.

W Dormedzie działa już grupa terapeutyczna dla dzieci starszych, od kwietnia ruszy grupa dzieci młodszych, którą Pani będzie współprowadziła z psychoterapeutką Martą Teterwak. Jak wygląda oferowane w ramach takiej grupy wsparcie?

Grupę tworzą osoby w wieku 13-15 lat. Głównym jej założeniem jest rozwijanie różnych umiejętności społeczno-emocjonalnych, czyli np. czym jest lęk, złość, jak sobie z nimi radzić. A dodatkowo grupa sama w sobie działa wspierająco – uczestnicy korzystają z kontaktu z innymi, wzmacniają się wzajemnie.

W jaki sposób można dostać się na taką grupę?

W tej chwili mamy już  nabór zakończony. Grupa będzie trwała 3 miesiące. Jeśli ta formuła wsparcia się sprawdzi, we wrześniu uruchomimy nabór do grupy kolejnej. 

Aby z  niej skorzystać, trzeba być naszym pacjentem. Zwykle to nasze terapeutki zachęcają do udziału osoby, u których widzą, że grupa mogłaby być dla nich pomocna. Warunek jest taki, że dziecko musi być na to gotowe. Ale muszę powiedzieć, że dzieci zwykle bardzo pozytywnie reagują na taką propozycję. Być może w przyszłości utworzymy grupę dla jeszcze młodszych dzieci, z klas 1-3 szkoły podstawowej.

W profilaktyce zaburzeń zdrowia psychicznego duża jest rola rodziców. Co mogą zrobić, by przeciwdziałać depresji i innym trudnościom, z jakimi dziś mierzą się dzieci i nastolatkowie?

Tak, rola rodziców jest bardzo duża i mogą oni zrobić wiele już na wczesnych etapach życia dziecka. Już malutkie dzieci czy przedszkolaki warto uczyć, że wszystkie emocje są potrzebne – zarówno te przyjemne, jak i nieprzyjemne. Często, sami jako dorośli nie do końca potrafimy sobie z emocjami radzić – wywodzimy się z różnych środowisk, nie każdy jest nauczony rozmowy o tym, co trudne i nieprzyjemne. A warto dbać o to w domu i budować poczucie bezpieczeństwa u dzieci, aby wiedziały, że zawsze mogą przyjść, porozmawiać, poprosić o pomoc. 

Warto budować też zdrowe nawyki, czyli dbać o higienę snu i o to, by dzieci miały jak najmniej kontaktu z telefonem. W dzisiejszych czasach to nie jest łatwe, ale żeby się udało, to trzeba dać dziecku jakąś alternatywę: pójść razem na spacer, do kina, szukać wspólnych pasji, rozmawiać, zjeść wspólnie chociaż jeden posiłek w ciągu dnia, wychodzić w gronie znajomych. 

Dobrze jest też pozwolić się dzieciom realizować. Jeśli dziecko chce pójść na tańce, to niech spróbuje. Najwyżej stwierdzi po 2 razach, że to jednak nie dla niego i spróbuje czegoś innego. Zauważam niestety, że wielu nastolatków, którzy trafiają z obniżonym nastrojem czy z depresją, nie ma żadnej pasji czy zainteresowań, nie robią niczego dla siebie.

Akceptujmy też to, że dzieciom czasem nauka idzie słabiej. Nie trzeba być świetnym we wszystkim i nie trzeba mieć samych piątek i szóstek. 

Warto też uświadamiać dzieciom, że same potrafią rozwiązywać problemy. My towarzyszmy im w tym, wspierajmy, podpowiadajmy drogę, ale dajmy też poczucie sprawczości. Uczmy też dzieci brania odpowiedzialności. Taki klasyczny przykład: jeśli dziecko zapomni powiedzieć mamie, że na następny dzień potrzebuje blok czy farby i przypomina sobie o tym o 22, to trudno – musi ponieść tego konsekwencje. To nie jest koniec świata, jak dostanie brak zadania czy jedynkę, ale nauczy się, aby pamiętać o takich sprawach. Dla rodziców jest naturalne, że chcą chronić dzieci przed różnego rodzaju problemami, ale my tych problemów ze świata nie usuniemy. I dlatego trzeba nauczyć dziecko, jak sobie z tym radzić i pokazać mu, że nie jest samo. Problem musi co prawda rozwiązać, ale może się zwrócić o pomoc, porozmawiać z kimś, liczyć na drugą osobę. 

Jak jeszcze rodzice mogą wspierać zdrowy rozwój swoich dzieci?

Warto też od najmłodszych lat uczyć dzieci przyjmowania porażek. Ważne jest budowanie poczucia, że kiedy nam się coś nie udaje, to nie jest to sytuacja, której nie da się zaakceptować lub z której nie ma jakiegoś wyjścia. Często młodzi ludzie mają również duże trudności z zaakceptowaniem tego, że coś im w życiu nie wychodzi. Możemy ćwiczyć to z dziećmi poprzez np. gry planszowe czy też zręcznościowe. Nie dawajmy dzieciom forów, uczmy przyjmować przegraną. 

Bardzo istotne jest budowanie w dziecku samooceny.  Nie chodzi o to, żeby za każdym razem je wychwalać, ale w miarę możliwości starać się unikać komunikatów typu: mogłeś lepiej to zrobić, mogłeś się więcej uczyć, czemu czwórka a nie piątka? Takie słowa potem długo w młodej osobie zostają. Dlatego zachęcam rodziców do skupiania się i wspierania mocnych stron w dziecku i akceptowania tych słabych. Nikt nie jest idealny, my też nie i warto pokazywać dzieciom, że też czasem popełniamy błędy i akceptujemy siebie w całości. To nie jest łatwa praca, ale warto ją wykonać. I pamiętać, że nigdy nie jest za późno na zmianę.