Gdyby cały czas było trudno i poważnie, to ani pacjenci ani terapeuci nie wytrwaliby w terapii. Rozmowa z Pauliną Kube o pracy terapeutki uzależnień

Gdyby cały czas było trudno i poważnie, to ani pacjenci ani terapeuci nie wytrwaliby w terapii. Rozmowa z Pauliną Kube o pracy terapeutki uzależnień

Paulina Kube – Kierownik Poradni Uzależnień w Grodkowie, certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień

Ewa Koralewska: Kieruje Pani Poradnią Terapii Uzależnień w Grodkowie. Jakie uzależnienia można w niej leczyć i jak wygląda proces leczenia?

Paulina Kube: Terapia odbywa się w kontakcie indywidualnym i grupowym dla osób uzależnionych, natomiast dla osób współuzależnionych i z syndromem DDA dostępna jest psychoterapia indywidualna. Osoby zgłaszające się ze współuzależnieniem w miarę możliwości uczestniczą w zajęciach grupowych w poradni w Nysie. Prowadzimy terapię osób uzależnionych chemicznie i behawioralnie oraz terapię członków rodzin osób uzależnionych, czyli osób współuzależnionych i z syndromem DDA.

Jest Pani też specjalistą psychoterapii uzależnień. Na czym polega Pani praca?

Prowadzę terapię osób uzależnionych chemicznie i behawioralnie, osób współuzależnionych i z syndromem DDA podczas sesji psychoterapii indywidualnej, jak i grupowej.

Jakie Pani zasoby są przydatne w tej pracy?

Kluczowa cecha, która jest niezbędna w mojej pracy, to empatia. Istotna jest też akceptacja i zrozumienie, jakie okazuję pacjentom. Przydatna jest umiejętność słuchania, ale też umiejętności nawiązywania kontaktu. 

Poza tym uważam, że dużym zasobem i wsparciem dla pacjentów w mojej pracy jest moje pozytywne i entuzjastyczne usposobienie. Korzystam z niego, bo gdyby cały czas było ciężko i poważnie, to chyba ani pacjenci, ani terapeuci by nie wytrwali w terapii (śmiech). A tak czasem jest trudno, a czasem radośnie. 

Co daje największą radość i satysfakcję?

Obserwowanie procesów zmiany. Widzę, jak osoby przychodzą na początku, w jakim są stanie i jak z sesji na sesję się zmieniają na zewnątrz i wewnętrznie. Cieszy mnie wprowadzanie zmian, które dają poczucie zadowolenia z siebie. Pacjenci mówią często, że podwyższa się komfort ich życia. U osób uzależnionych widać to może szczególnie, ale u współuzależnionych też – ich twarze nabierają z czasem blasku i spokoju.

Takie uczestniczenie i bycie obok człowieka, który zmaga się z ogromnym ciężarem i potrafi wytrwać w pracy nad sobą i zmienić swoje życie, jest dla mnie najbardziej niesamowite.

A co jest największym wyzwaniem?

W mojej pracy wyzwaniem jest dla mnie zmotywowanie pacjenta do leczenia, do wprowadzania w swoje życie zmian. Trudne jest ukazanie problemu, bo osoby często mają bardzo aktywne mechanizmy uzależnienia czy obronne. Często przychodzą też z motywacją zewnętrzną i nie widzą problemu tak, jak on faktycznie wygląda. Ciężko jest się przedrzeć przez mur, jaki budowali przez lata. Dlatego ten pierwszy kontakt jest dla mnie wyzwaniem.

Za każdym razem kiedy przychodzi pacjent po raz pierwszy na wizytę, to bardzo ważne jest, żeby zobaczył, że ma problem. Jest to nieco inne niż w gabinecie psychologa, do którego przychodzi pacjent z konkretną trudnością, o której mówi wprost. A do poradni uzależnień bardzo często pacjent przychodzi z zaprzeczeniem. 

Tak się dzieje, bo przez lata picia u osób wytwarzają się psychologiczne mechanizmy uzależnienia. A najbardziej widoczny jest właśnie mechanizm iluzji i zaprzeczeń, który chroni picie i osobę pijącą przed zmianą sytuacji. To się buduje przez lata – ta osoba zaprzecza, minimalizuje, udaje, że jest inaczej niż jest. I często w momencie wejścia do gabinetu ten mechanizm jest bardzo silny. Wyzwaniem dla mnie jest uzmysłowienie pacjentowi, że ma problem. To nie działa tak, że powiem: jest pan uzależniony, proszę się leczyć, bo tak będzie lepiej. 

Jak to się stało, że wybrała Pani ten zawód?

Początkowo studiowałam i szłam w kierunku pracy z dziećmi w placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Myślałam o pracy z młodzieżą z problemami, również uzależnienia. Poszukiwałam pracy po studiach i po stażu w placówce interwencyjnej. Pojawiła się opcja pracy z osobami uzależnionymi. Byłam bardzo szczęśliwa i wdzięczna z danej mi przez pracodawcę możliwości pracy i równoczesnego wyuczenia się zawodu. 

A o tym, że chcę pracować pomagając ludziom, wiedziałam od liceum. Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi, sporo osób mi się zwierzało.

Czy na Pani drodze, pojawiła się ważna osoba, może ważny film albo książka, która była dla Pani drogowskazem?

Jeżeli chodzi o pracę związaną z pomaganiem ludziom, to był to raczej splot różnych zdarzeń. Kontakt z ludźmi bliższymi i dalszymi czy całkiem przypadkowymi prowadził mnie w kierunku takiego rodzaju pracy. 

A jżeli chodzi o pracę jako tarapeuta uzależnień, to osobą, która nakierowała mnie i dała mi możliwość pracy i nauki zawodu, jest Pani Dorota Dyluś-Beśka.

Czy coś się zmieniło w Pani sposobie patrzenia na ludzi, świat w związku z pracą terapeutki?

Tak. Mocniej dotarło do mnie każdy człowiek jest inny, a przez to jedyny w swoim rodzaju i wyjątkowy. Dlatego tyle ile osób, tyle sposobów trzeźwienia czy wychodzenia ze współuzależnienia. Moja praca uczy mnie pokory, szacunku, akceptacji innych ludzi. Pozwala mi też bardziej doceniać to, co mam.